sobota, 30 listopada 2013

niedziela, 17 listopada 2013

27.'Ja myślę o wszystkim'

Znów budzę się w szpitalu. Czemu ja zawsze muszę mdleć?! Jestem zła sama na siebie...
Wstałam z łóżka kierując się w stronę drzwi. Byłam w tym samym szpitalu co wcześniej , w tym samym co Nath leżał gdy miał problemy z gardłem. Pamiętałam to?! Tak!! Pamiętam... Wszystko. Pierwszy pocałunek z Nathem , Dionne gdy całowała go - tego akurat wolałabym nie pamiętać... 
- takie pobudki to ja rozumiem- powiedział , śmiejąc się. Przytuliłam go. - pamiętam , już wszystko- powiedziałam nie wypuszczając go z objęć. - domyśliłem- pamiętam , już wszystko- powiedziałam nie wypuszczając go z objęć. - domyśliłem- pamiętam , już wszystko- powiedziałam nie wypuszczając go z objęć. - domyśliłem się- czułam jak się uśmiecha. Mogłabym tak stać wieczność.- kocham was-powiedziałam jeszcze.Potem przyszedł lekarz , miałam mieć zrobione jeszcze jedno badanie więc jutro będe mogła wyjść. Jest wtorek , godzina 22 . Nathan powiedział mi że jutro ma jechać zobaczyć kilka mieszkań . Postanowiłam że pojadę z nim. W końcu Sykes pojechał do domu by się ogarnąć , a ja z Tomem do mojej sali.- a właśnie , dzwoniłem do tego twojego ' szefa'- jakiego szefa?- zapytałam bo nie powiedział o kogo chodzi.- no miałaś mieć z nim rozmowę w poniedziałek...- o nie! - kur..- urwałam. - nie denerwuj się Cam , wujek Tom wszystko załatwi - puścił mi oczko- kolejna , to znaczy ta sama rozmowa, będzie w piątek- odetchnęłam z ulgą. - zasłużyłeś na to miejsce- uśmiechnęłam się , robiąc mu miejsce na łóżku. - ej, a tak można?- kur..- urwałam.- nie denerwuj się Cam , wujek Tom wszystko załatwi - puścił mi oczko- kolejna , to znaczy ta sama rozmowa, będzie w piątek- odetchnęłam z ulgą.- zasłużyłeś na to miejsce- uśmiechnęłam się , robiąc mu miejsce na łóżku.- ej, a tak można?- kur..- urwałam.- nie denerwuj się Cam , wujek Tom wszystko załatwi - puścił mi oczko- kolejna , to znaczy ta sama rozmowa, będzie w piątek- odetchnęłam z ulgą.- zasłużyłeś na to miejsce- uśmiechnęłam się , robiąc mu miejsce na łóżku.- ej, a tak można?- zrobiłaś prezent Sivie na urodziny , wróciłaś do nas...- Tom, a co z Kels i Monicą?- zapytałam cicho.- jestem z Kelsey -odparł. To były ostatnie słowa jakie słyszałam bo za chwilkę zasnęłam. - śpię?- odpowiedział sarkastycznie Tommy.No tak , jego nie wolno budzić!
- ale.. ale..- babka nie widziała co ma powiedzieć- Pani- zaczęła mówić do mnie- ma zaplanowane prześwietlenie. Zapraszam ze mną- wstałam leniwie z łóżka.
- nie mogę się chociaż odświeżyć?
- odświeży się pani w domu- poszłam za nią
- gdzie on jest?- niecierpliwił się chłopak Kels.
Chwilkę potem podjechało auto.
- sorry za spóźnienie , zaspałem- powiedział otwierając drzwi Nath.
- za godzinę jedziemy zobaczyć mieszkanie, więc się poszpiesz.
- ok- poszłam na górę. Umyłam się. Ubrałam w to :
- chodź- złapał mnie za rękę. Wyszliśmy do garażu , gdy już siedzieliśmy w aucie szepnął :
- tęskniłem- w tym momencie zaburczało mi w brzuchu , no tak nie jadłam dzsiaj. Zaśmiałam się.
- ja myślę o wszystkim- podał mi coś w reklamówce. Była to bułka i sok.
- och , dziękuję- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Zaczęłam jeść.
- mam na imię Marco. Będę wam dziś pokazywał oferty , które specjalnie dla Państwa zostały przygotowane
- dzień dobry - odpowiedziałam.
- wejdźmy do środka- pokazał na piękny i bardzo wystawny dom. Ruszyliśmy za nim.
Dom był ogromny i super duży.
- według mnie jest za duży - przyznałam.
- fakt- dodał tylko chłopak.
- dobrze , pokaże coś innego.
Kolejny dom był mniejszy, jednopiętrowy. Od wejścia był salon. Potem taki.. Pokój ze szklanymi drzwiami od strony ogrodu. 3 pokoje w jednym łazienka , druga na korytarzu . Po lewej stronie od głównego wejścia była kuchnia.
Mi się bardzo spodobał , Nahowi też . Powiedział że już widzi swoje pianino w pokoju z wyjściem na ogród.
- minusem tego miejsca są ściany , wymagają remontu.
- mi się podoba - powiedział Nath , czekając co odpowiedź.
- mi tez- martwiłam się trochę o koszty...
- zapraszam Pana do bura dokończymy formalności.
Sykes odwiózł mnie do domu i pojechał do Marco.
Umyłam się przebrałam w piżamę i tak zakończył się dla mnie ten dzień.
***
***
Pod pierwszym domem który mieliśmy zobaczyć stal jakiś facet. Podeszliśmy do niego



Wszystko było tak jak powinno. Wybiegłam z sali. Rozejrzałam się po korytarzu. Kilka siedzeń dalej siedział Nathan. Podbiegłam tam. Tak bardzo cieszyłam się widząc jego twarz, twarz którą pamiętałam. Spał . - Nath- krzyknęłam. Otworzył oczy. To mi wystarczyło. Pocałowałam go. Nawet się nie poruszył, był zdziwiony.
- ekhem- odchrząknął ktoś z tyłu. Lekarz? Odwróciłam się , odklejając od Natha. To był jednak Tom. Nie zauważyłam go. Też go przytuliłam.
- nie wiem , nigdy nie spałam z kimś w szpitalu... - Wzruszyłam ramionami. Parker zdjął bluzę i położył się koło mnie. Był zmęczony.


- Co pan tu robi!?- to były słowa które mnie obudziły.
***
Tom stał obok mnie z torbą , czekaliśmy na Nathana.
Gdy już wchodziliśmy do domu Młody - ja to chłopacy na niego mówią- odezwał się jeszcze :
Tak zwyczajnie i wygodnie. Gotowa zeszłam na dół.



Pojechaliśmy za nim. Podróż trwała około 10 minut. Po drodze rozmawialiśmy. Oboje stwierdziliśmy ze chcemy nie za duży , przytulny dom.





------------------------

Kolejny rozdział ukaże się prawdopodobnie za dwa tygodnie , mamy dwóch obserwatorów , zapraszam do obserwowania. Są tez dwie nowe zakładki "Dla Was" i 'O mnie' <------- w pierwszej możecie dawać linki do swoich blogów.
Zapraszam do komentowania i obserwowania!




sobota, 9 listopada 2013

26.'How long will I love you'

-Wstawaj! No dalej! Ruszaj tyłek...- ktoś mnie szturchał.
- nie trząchaj mną- mówiłam , a właściwie mamrotałam.
- nie to nie -głosy ucichły . Znów przysnęłam.
- Mała- czy to był Tom?- wstawaj albo pójdę po Maxa , a ten obudzi cię wodą..-zastanowiłam się i szybko podniosłam. Max + woda + ja = zimno i mokro. Za takie coś dziękuję.
-czego?- zapytałam stojąc przed Kels.
- jest 9! Czemu tak długo śpisz?! Idź się myć , już! - Chwyciłam jakiś ciuch i poczłapałam do łazienki. Napuściłam ciepłej wody , była przyjemna. Już dzisiaj. Dzisiaj pójdę z Nathem na tą premierę. I z czego się cieszysz?- pytał inny głos w mojej głowie. Jesteście przyjaciółmi. Tylko. Ktoś pukał do drzwi.

- przyszła jakaś dziewczyna, mówi że do ciebie- mówiła Kels przez drzwi.- ah! Zapomniałam. To Kaya , moja koleżanka .Zaraz wychodzę.Umyłam jeszcze szybko włosy i, wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam bieliznę , spodnie dresowe i koszulkę. Wyszłam z łazienki . Schodząc po schodach słyszałam śmiechy Kayi i Kelsey.- widzę że już się znacie- siedziały na kanapie.- trochę- powiedziała dziewczyna Toma.- Dobra, siadaj na tym krześle- mówiła Kels - ja ci wysuszę włosy .- a ja pomaluje ci paznokcie. Tylko jaki kolor masz sukienki?- musisz nam ją pokazać!- krzyknęła Hardwick .- chodźcie- powiedziałam i poszłam z nimi na górę. Wyjęłam sukienkę z szafy- Myślałam o tej- pokazałam.- fajna- uśmiechnęła się Kaya.- a buty?- dopytywała druga.- te- powiedziałam , nachylając się po parę szpilek - strasznie mi się podobają- Blondynka zaczęła się śmiać- kiedyś chodziłaś tylko w trampkach , nigdy nie chciałaś nosić szpilek! Nawet koturny mało kiedy ubierałaś . Ostatecznie balerinki .- Zmieniło się , ja się zmieniłam- powiedziałam , a Kels zamilkła . Chodziło mi o wypadek , o stratę pamięci. To było irytujące ale zaczynam się przyzwyczajać do nowego życia. Kaya nie wiedziała o co chodzi , no tak nic jej nie powiedziałam.
- wysuszę ci włosy i pomyślimy nad fryzurą- zaczęła Kaya.
- potem makijaż , dodatki , pazurki ,poprawki i będziesz tam najpiękniejsza!
Zeszłyśmy na dół , zaczęły się mną ' bawić' .
- a gdzie chłopacy?- zapytałam , było cicho. Za cicho.
- przecież nie mogą cię widzieć- odpowiedziała Kels.
- chyba Ci się ze ślubem pomyliło!- śmiała się Kaya , też się śmiałam .


* kilka godzin później*


Byłam już uczesana , umalowana . Nie miałam tylko założonej sukienki nadal byłam w dresie.
- wyglądasz bosko!- powiedziała Kaya , patrząc dumnie z drugą dziewczyną.
- to mogę już się przejrzeć?- powtarzałam to chyba tysięczny raz.
- teraz już możesz.
- nałóż jeszcze sukienkę - poszłam na górę. Przejrzałam się w lustrze.
- WOW! - Tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Wyglądałam ślicznie. Oczy miałam pomalowane na brązowo , paznokcie też. Nie wiem jak one to zrobiły ale końcówki moich włosów wchodziły w ciemny blond lub średnio jasny brąz. Z dwóch stron miałam warkoczyki zrobione z grzywki. Wszystko było tak piękne.
Usłyszałam że dzwoni telefon Kelsey. Wzięłam sukienkę , ubrałam ją ostrożnie , uważając na włosy i makijaż. Zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały na kanapie. Zaczęły klaskać , okręciłam się w okół własnej osi.
Tak wyglądała sukienka :

- limuzyna będzie za 15 minut , ubierz buty- Kaya.
- ale gdzie Nath?- zapytałam zdziwiona.
- on będzie czekał na miejscu, leć po buty i torebkę i bawcie się dobrze- kontynuowała Kaya.
- trzymajcie kciuki, jesteście mega kochane! W sobotę wieczorem świętujemy- mówiłam.
- niestety , chłopacy zarezerwowali sobotę . Będą opijać twoją nową pracę.
- a jeśli jej nie dostanę?
- to głupotę tego kto Cię nie przyjmie-  poszłam na górę jeszcze raz przejrzeć się w lustrze. Po chwili limuzyna stała już pod domem. Limuzyna.. Prawdziwa limuzyna. Cieszyłam się jak male dziecko. Ciekawe co powie Nath gdy mnie zobaczy. Szkoda że ze mną nie jechał , czułabym się pewniej.
Dojechaliśmy .
Drzwi otworzyły się , ktoś podał mi dłoń. Chwyciłam ją ufnie. Tak , to był Nathan. Uśmiechnęłam się do niego. Chciałam go przytulić...
-Przepraszam że nie przyjechałem z tobą , ale musiałem coś załatwić -tłumaczył się. Miał na sobie koszulę , szare spodnie i  rozpiętą marynarkę. Wyglądał ślicznie. Lustrował mnie wzrokiem , tak jak ja go.  Zarumieniłam się. Otworzył usta , chciał coś powiedzieć...Przygryzłam usta.
-Wow-powiedział tylko. Uśmiechnęłam się-zapraszam -dodał. Wchodząc do środka zrobili nam kilka zdjęć. Potem Nath poszedł na taką 'platformę' gdzie tło stanowiły plakaty reklamujące ten film. Po jakimś czasie wrócił do mnie. Poszliśmy do sali kinowej.
Film był świetny. Opowiadał o dziewczynie - Clary która poznaje Jace'a . Jest on Nocnym Łowcą. Na końcu okazuje się że on jest jej bratem  Jakie tu było moje zdziwienie. Nath też oglądał uważnie. Był też Malec , czyli Magnus i Alec bardzo spodobała mi się akcja kiedy Bane leczył Lightwooda . Film był boski. Po premierze jedna dziewczyna poleciła mi bym przeczytała książkę o tym tytule. Zachęciła mnie.
-To już koniec?-zapytałam wychodząc z sali z Nathem.
-Tak , i jak? Co myślisz?
-Film jest rewelacyjny! Która scena była twoją ulubioną?
-Ta gdy matka Clary zaatakowała demona patelnią-śmiał się-a twoja?
-Moja gdy ...-zamyśliłam się- ... ej! Nie słyszałam twojej piosenki- zrobiłam smutna minę , chyba ją przegapiłam.
-Nie , nie została użyta.. Przeprosili nas za to. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką? Nathan , ale nie sądzisz że już za dużo dla mnie robisz?-zapytałam. Byliśmy przyjaciółmi...
-Nie-odparł i się uśmiechnął. Wyszliśmy przed budynek. Czekała już limuzyna . Wsiadłam .Patrzyłam na niego.... uśmiechał się coraz bardziej. Nikt z nas się nie odezwał.
*Jakiś czas później*
Limuzyna odjechała.
-Zakryję ci oczy...-mówił , a ja uniosłam brwi. Zawiązał mi coś . Nic nie widziałam. Chwycił mnie za dłoń i prowadził do przodu. Przez dłuższy czas szliśmy.
-Już-puścił moją dłoń  Szkoda.

 Rozwiązał oczy. Była to polanka , na jakimś wzgórzu . Było prześlicznie. Zaczynało się ściemniać, chmury nabierały fioletowych barw.
Na trawie leżał koc , wino i coś do jedzenia. Było widać wiele świateł -Londyn. Londyn nocą...
Usiedliśmy na kocu.
-I jak?-zapytał , poprawiając grzywkę.
-Ja...-nie mogłam nic powiedzieć-... nie mogę tego określić słowami.
-Poczekaj - wstał i skierował się do pianina? Nie widziałam go wcześniej. 

Usiadł przy nim i zaczął grać.
How long will I love you -zaczął , po całym ciele przeszedł mnie dreszcz.  Przymknęłam  oczy. (Piosenka którą śpiewa Nath)


As long as stars are above you

And longer if I can
How long will I need you
As long as the seasons need to
Follow their plan
How long will I be with you
As long as the sea is bound to
Wash upon the sandHow long will I want you
As long as you want me too
And longer by far
How long will I hold you
As long as your father told you
As long as you can- Miałam wzy w oczach. Wstałam podeszłam do niego, by lepiej słyszeć ten jego przepiękny lekko  zachrypnięty głos. Usiadłam koło niego.
How long will I give to you
As long as I live through you
However long you say
How long will I love you
As long as stars are above you
And longer if I may
How long will I love you
As long as stars are above you
Odwrócił się do mnie
.-I love you-powiedział, czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Dotknął mojej twarzy , wycierając łzę. Pocałował mnie. Było tak pięknie. Oddałam pocałunek . Cały czas zastanawiałam się czy to sen.. było idealnie tak pięknie . Uśmiechnął się i wtedy... poczułam okropny ból.... Zemdlałam .



-------------



Podobał się ?
Rozdział jest dług (jak na moje możliwości) Dlatego za tydzień ukaże się coś krótszego.
Podoba się = komentuj . 
Bardzo ważne są dla mnie Wasze komentarze , one dodają mi siły. 

Kocham Was ;*


P.S
Miałam kłopot z dodaniem tego rozdziału bo wszystko się posklejało.


niedziela, 3 listopada 2013

Dziękuję za 1000 wejść!

Dziękuje Wam ,
mamy już tysiąc wejść na bloga , 27 postów  i 13 komentarzy!
Komentarz jest dość dużo bo blog został przeniesiony i od niedawna zaczęłam 'pracować' pod tym  adresem.
Kolejny rudział będzie  długi i mam nadzieję ciekawy! To już ocenicie Wy!

Zapraszam do udziału w a ankiecie i obserwowania  bloga!


P.S
Wasze komentarze są dla mnie największą motywacją do pisania!

Dziękuję ;*

sobota, 2 listopada 2013

25.'Młody! Dziewczynę ci gwałcą!

Dzisiaj wstałam o 7 bo, nastawiłam budzik by się przygotować. Poszłam do łazienki i nalałam wody , cieplutkiej. gdy włożyłam nogę przeszedł mnie dreszcz , woda była super ciepła uwielbiam taką.  Nie wiem ile czasu siedziałam w wannie ale niestety musiałam już wychodzić bo burczało mi w brzuchu. Ubrałam się w dresy i zeszłam na dół z ręcznikiem na głowie. Chłopaków nie było. Było po 9 . WOW! Tyle czasu w wannie. Podeszłam do lodówki i popatrzyłam do środka , pokiwałam głową na 'nie' i wzięłam sobie batonik musli z szafki. Poszłam do pokoju , wzięłam telefon i wybrałam numer Kayi.
-Halo?-zapytała dziewczyna.
-Hej Kaya , Camilla mówi . Mam do ciebie sprawę...-zaczęłam
-Tak?-zapytała.
-Nat..-przecież ona go nie znała , nie wiedziała kim on jest- mój kolega-kontynuowałam -zaprosił mnie za premierę dość ważna impreza. Chciałabym abyś pomogła mi wybrać sukienkę , buty , fryzurę itp. To jak ? Mogę na ciebie liczyć?
-Jasne!-pisnęła- o której mam być?-Może o 14 ?-zapytałam.
-Ok , ale na którą to jest?
-Na 18
-Co?! Przecież cztery godziny to za mało!-CO?!-zaprałam całkowicie zbita z tropu. Cztery godziny to za mało?
-No , będę o 10 -powiedziała
.-Ok , to do zobaczenia jutro-powiedziała i chciałam się rozłączać ale ona jeszcze powiedziała:
-Jutro? Myślałam że dzisiaj ... Dobra do zobaczenia
.Dziwne, bardzo dziwne 4 godziny...Zadzwoniłam jeszcze do Nareeshy , też zgodziła się przyjść. Myślałam nad Kels i Monicą ale, one razem w jednym pokoju. Czy na pewno wiedzą jedna o drugiej i godzą się na to? Ja nie pozwoliłabym na coś takiego. Monicy zresztą nie pamiętałam ani trochę.Było po 13 gdy do mojego pokoju wszedł Tom.
-Hej , mogłabyś mi pomóc?-zapytał, był przybity.
-Jasne , tylko w czym?
-Bo .... chodzi o Kels I Monicę-zaczął i przejechał ręką po włosach- nie wiem czy wiesz ale...-zaczął nie patrząc na mnie.
-Tom , wiem o co chodzi-powiedziałam cicho , ale co ja mam z tym wspólnego?-Bo ja nie wiem co mam zrobić. Kocham Kels ale ona...Rozumiesz?-Tak , a co z Monicą?-Bo ona ciągle mi powtarza że powinienem zostawić Kels i że 'Gdybyś ją naprawdę kochał , nie zakochałbyś się w innej osobie' nie wiem co robić.
.-Ja nie mogę wybrać za Ciebie , musisz pomyśleć co mówi ci serce..
-Kiedy ja nie wiem- powiedział , miał łzy w oczach.
Pierwszy raz widziałam go takiego. Prawda. 'Znam' go od kilkunastu dni...
-Przemyśl wszystkie za i przeciw, zastanów się a znajdziesz rozwiązanie.
-Postaram się-powiedział , chciał wyjść. Podeszłam do niego jeszcze i przytuliłam
.-Będziesz wiedział co robić-przytulił mnie też
.-Wiesz że cię kocham ?-zapytał.
-Wiem , wiem -odpowiedziałam , było widać na jego twarzy uśmiech
.-Tylko nie mów młodemu bo będzie zazdrosny-pogroził mi palcem.
-A gdzie oni są?
-Właściwie to njie wiem , jestem tylko ja i ty... tylko-podkreślił to słowo- możesz się bać..
.-Tom.... wszystko okej?-zapytałam bo patrzył na mnie jak morderca
.-Pożałujesz...-zniżył głos
.-Ale czego , przecież ja nic..-zaczynałam się bać , serio. Zbliżał się do mnie a ja nie mogłam się ruszyć. Gdy był kawałek ode mnie , wybuchł śmiechem i zaczął mnie gilgotać. Zaczęłam krzyczeć i wyrywać się
.-Tom haha prze haha stań haha to bo haha li-krzyczałam między napadami śmiechu
.-Co tu się dzieje?-zapytał Max stojący w drzwiach. Odskoczyliśmy od siebie jak dzieci złapane na pierwszym pocałunku.
-Już wróciliście?-zapytał Tom.-Młody! -krzyknął Max w stronę podłogi
-Chodź lepiej bo dziewczynę ci gwałcą! - Tom i ja wpadliśmy w taki śmiech. Razem na podłodze. ja krzyczę jak oszalałą, jak to musiało wyglądać??! Hahaha. 
-Tylko że..-zaczął Nathan , ale nie dokończył widząc mnie i Toma zwijających się ze śmiechu. Boże ale oni są głupi. Tak bardzo ich lubię... w sumie tylko ich znam. Jeszcze chwilę się śmialiśmy , potem było już ok. Wstałam trzymając się za brzuch.
-Piątka-powiedział Tom i wyciągnąć rękę. Miło było widzieć go uśmiechniętego. Uderzyłam w jego dłoń. 
Potem już poszedł.Położyłam się na łóżku i uśmiechałam się sama do siebie. Jakiś czas tak trwałam dopóki nie zadzwonił mój telefon...dopiero po chwili zorientowałam się że to mój.
-Halo?-zapytałam.
-Hej , bo nie wiem jakie kosmetyki wsiąść do ciebie! Muszę znać kolor sukienki w której idziesz-klepnęłam się w czoło.
-Nie wiem jeszcze
-Jak to?! Jeszcze nie wiesz! Dużo pracy , dużo pracy...-rozłączyła się. To było... dziwne!
-Camila!-usłyszałam krzyk z dołu.
-Co?!-odkrzyknęłam
-Zejdziesz?!
-Po co?!
-Bo obiad zrobiłem!
-A co dokładnie?!-Jay otworzył drzwi.
-Może zejdziesz? Maxa gardło będzie bolało jak tak jeszcze trochę z tobą porozmawia- przy słowie porozmawia zrobił króliczki palcami.
-Jay...-powiedziałam słodko
-Tak?
-Zaniesiesz mnie?-zapytała
-I jeszcze czego?
-Jednorożca , małą pandę-zaczęłam wymieniać a chłopak wychodzić , wstałam i szłam za nim - samochód, jak samochód to i prawo jazdy , wielkiego misia ale, wiesz takiego meeeega ogromnego-wyliczałam na palcach. Weszliśmy do kuchni.
-Kończysz?-zapytał Loczek.
-Jeszcze nie.
-Dobra ! Uwaga! uwaga!-krzyczał Max z kuchni- oto lazania  według Maxa!
Usialiśmy do stołu , Max zadowolony nałożył każdemu.
-Cami , ty jedz pierwsza a my godzinę po tobie-mówił Nath.
-Czy ty próbujesz mnie zabić?!-pomachałam widelcem w jego stronę.
-Moją lazanią?!-dodał Max. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Wzięłam widelec do ręki. Wszyscy na mnie patrzyli. Nałożyłam trochę na widelec i powoli niosłam go do ust. Pogryzłam i połknęłam.
-Pycha! Max , wiesz że cię kocham?-zapytałam (tak , wzięłam to od Toma)
-Widzicie ! Ja świetnie gotuję i kochają mnie obie siostry!-wystawił im język.
-Foch!Jak mogłaś !-krzyknął Tom.
Wygłupialiśmy się jeszcze trochę. Tom poszedł do siebie niby foch'nięty , ale myślę że tak na prawdę chciał wszystko przemyśleć. Rozumiałam go , miał serio  bardzo ciężko w tej sytuacji , ale sam się w nią wpakował.
Reszta dnia minęła normalnie , tylko wieczorem z nerwów usnąć nie mogłam . Nie mogłam się doczekać tego wszystkiego czułam że będzie to udany dzień...



--------
Kolejny rozdział będzie dłuuugi i bardzo ważny (przynajmniej dla mnie).
Liczę na wasze komentarze! Bardzo pomagają mi przy pisaniu ;)
Kocham was ;*
Zapowiedź kolejnego rozdziału : 'How long will I love you(...) - nie trząchaj mną- mówiłam , a właściwie mamrotałam. (...)(...)- chyba Ci się ze ślubem pomyliło!- śmiała się Kaya , też zaczęłam się śmiać. (...)(...)po całym ciele przeszedł mnie dreszcz (...)(...)poczułam okropny ból (...) ^^ czekam na komentarze ;*



Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne !

Dziękuję : Nathanowaaa ;3 za to że tak mi pomagasz komentarzami ;)